wtorek, 27 września 2011

wspomnienia są silniejsze.

Lać na dni parzyste. Mam dziś kiepski dzień. Może widać, może nie, sama nie wiem. Niby jest pięknie, kolorowo, a tak naprawdę wszystko rozpada się i już nie tworzy całości.

Dziś rozprawię się o wspomnieniach, ponieważ to one niszczą tak wielką część mojego życia. Wspomnienia, uprzedzenia, wszystko na tej samej półce, bo wiąże się albo z dzieciństwem, które było smutne i samotne, albo z miłościami, których już nie ma.
Nie wiem nawet jak mocno byś chciał zapomnieć, nigdy nie zapomnisz do końca. Zawsze będzie taka piosenka, która wszystko ci przypomni. Będziesz ją omijał z dala, nie słuchał jej nigdy z własnej woli. I kiedyś staniesz w kolejce w sklepie, na przystanku, w autobusie, gdzieś zupełnie nie wiadomo gdzie, i ją usłyszysz. Co wtedy? Łzy cisną ci się do oczu na sam tytuł, co dopiero kiedy to usłyszysz. I wszystko staje ci przed oczami. Najmniejsze szczegóły nieudanych miłości, ale jednocześnie tak pięknych chwil. Przez chwilę ogarnie cię bezradność, no bo co zrobić, tego już nie ma, a przecież było tak cudowne. A potem uświadamiasz sobie, że z jakiegoś powodu się rozpadło. I wpadasz w furię. Nie chcesz tego słyszeć, nie możesz tego słuchać, ale co? Uciekniesz ze sklepu, z przystanku, czy w środku drogi wysiądziesz z autobusu? Nie zrobisz nic. Nauczysz się nie słyszeć rzeczy, których nie chcesz.
A co zrobić z uprzedzeniami? Kiedy wiesz, jak niektóre rzeczy bardzo potrafią zniszczyć. Znasz konsekwencje, albo - co gorsze - sam jesteś konsekwencją. I nie masz zgody na to, żeby ktoś sobie niszczył życie, żeby ktoś cierpiał tak jak ty, chcesz ich ostrzec, ale oni nie słuchają. I właściwie nic nie możesz zdziałać, tylko patrzysz z boku jak realizuje się twój scenariusz w życiu kogoś innego, i jedyne co potrafisz, to współczuć. Masz wyrobioną tak dobrze zdolność empatii, że utrudnia ci to życie. Wszystko przeżywasz trzy razy mocniej, każdy upadek nawet najmniej znanych ci ludzi. Ale kim byś był bez tego? Bez twojej przeszłości, bez tego, co tak wiele cię nauczyło? Czy oby na pewno byś był tym samym człowiekiem, czy siedział teraz z kumplami w lesie i zalewał się w trupa? Wszystko do czegoś prowadzi, a jeśli zaczyna się tak wcześnie, musi czemuś służyć. Nawet jeśli codziennie tracisz nadzieję na to, że to w ogóle było potrzebne. Zapewniam ciebie i siebie, że było. Kiedyś się przekonamy, do czego, a może właśnie dziś, zmieniłeś komuś życie. Życie zmieniają najkrótsze momenty, najdelikatniejsze uśmiechy, najmniejsze gesty.

Jeśli komuś daję radość, spełniam się w tym. Tylko tak mogę przeżyć samotność, której nikt i nic już nigdy nie zamaże. Jeśli się kogoś zostawia, bez śladu, bez słowa, bez żadnego przepraszam, żałuję, to właściwie nie wiadomo co zrobić. No ej, tęsknić? Za czym? Nigdy się tego nie miało. Płakać? Po co? Tylko żeby wypełnić pustkę? Złościć się? Na kogo, skoro go nie ma? I pozostaje tylko żal, tylko uprzedzenie i ta żelazna zasada: Nigdy nie będę jak on.



muzyka

zapominam o marnych szczegółach
zwykle dających mi szczęście

rozgoryczona
z wrzaskiem zapisuję swoje życie
w blaszanych talerzach
kilku bębnach
przytłoczonych dźwiękach

koło mnie mężczyzna
z niskimi problemami
zrzeka się wolności

i mały chłopiec
w elektrycznym transie
opisuje swoje patologie

a z nami kobieta
wyzbywa się wszystkiego
jakby rozbierała się
na pustej ulicy

współgramy ze sobą
choć krzyczymy odrębnie

stapiamy się w całość

3.01.2010 (c)alyouidiot


sobota, 24 września 2011

samotności

Piękne dni ostatnio! Samotne, ale piękne. Puste to, prawda? Mówić o samotności, kiedy ma się tyle ludzi przy sobie. Którzy cię kochają, którym na tobie zależy, które zrobiłyby dla ciebie wszystko. A jednak jesteś samotny i to wszystko przestaje mieć znaczenie, bo zastanawiasz się jedynie czy to, w co wierzysz, na co masz nadzieję, ma jakikolwiek sens. Bo co jeśli nie ma? Jeśli ta cała wiara i nadzieja to tylko coś złudnego, co zaraz minie, a jest prawie wszystkim, co masz? Życie w ciągłym strachu - że może właśnie dziś, za tym zakrętem, wpadniesz pod samochód. Boisz się, prawda? Każdy się boi.
Wszystko powoli zaczyna rozpadać się na czynniki pierwsze. Najpierw znajomości, przyjaźnie, miłości, a teraz nawet ty rozkładasz się na dwójki, trójki, piątki, siódemki ... To smutne. I chciało by się z powrotem zebrać - powiedzieć sobie: "pieprzę to" i faktycznie to pieprzyć, ale... Nie da się. Kiedy nam na czymś zależy, musimy o to walczyć. Pamiętajcie.

W tym tygodniu ma być jeszcze przez parę dni ładna pogoda. Potem będzie jesiennie. Jeszcze bardziej smutno, niż teraz. Co się z nami dzieje? Jesteśmy cieniami własnych marzeń, nie umiemy powiedzieć prawdy o sobie. Nie kłam, nigdy nie kłam, bo jedynie byciem prawdziwym możesz cokolwiek zdziałać.

Dziś zbieranie, zrywanie jabłek. Ileż motyli było w tym sadzie! Jak zapomniany raj, w którym zbiera się wszystko, co najpiękniejsze. Latały tak nisko, siadały na twoich ubraniach, na tobie i napawało cię to taką niesamowitą radością, a może nawet zjadało skrawki twojej samotności. Dawało ci kolejne powody do wiary, że wszystko może być jeszcze dobre.
Nowi ludzie, nowa wiara, nowa nadzieja, nowe dni. Nic już nie jest takie samo. Ale czy to źle? Źle że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej? Jesteśmy sobie potrzebni. Chcemy czy nie - teraz nie możemy bez siebie żyć. Kiedy kogoś poznajemy, on już na zawsze się w nas wpisuje. Nie wiem nawet jak mocno byśmy się starali, jeśli on zniknie, twoje życie straci co najmniej jedną barwę. Tak! Dokładnie! To inni ludzie są naszymi barwami, kolorami. To tylko dzięki nim jeszcze to wszystko nie straciło sensu.

A teraz tekst który napisałam będąc w szóstej klasie (albo na początku gimnazjum).


samotność

moja samotnia
moje samotności
moje marzenia
i moje wartości

moje przebudzenia
i moje sny
radosne chwile
i mokre łzy

błahostki różne
i dziwne sprawy
te słowa próżne
i wydźwięk chwały

kłamstwa i przekonania
udawane nadzieje
to tylko przeżyją
pyszni twardziele

to nie na moje serce
które od bólu umiera
to nie na mój umysł
któremu smutek doskwiera

to wszystko jest zbyteczne
i dziwnie banalne
takie też zawiłe
że aż niezrozumiałe

bo ja buduję inność
której się nie wstydzę
bo moja samotność
to wszystko co widzę

to wszystko co mam
i nigdy nie oddam
a teraźniejszości
się nigdy nie poddam

niech życie się toczy
ja mu nie bronię
mój świat ma inne prawa
i ja tylko za nimi gonię

ot, wielka filozofia
zrozumieć coś tak zawiłego
tak, wielka umiejętność
zauważyć pominiętego.

27.10.2008 (c)alyouidiot. Dla Ady. ;)


Przypomniał mi się ostatnio i grał mi w głowie. Stare czasy.


H1lle.deviantart.com

wtorek, 20 września 2011

codzienne anioły.

Nie wiem, czy ktoś z was oglądał Szminkę? (Why I wore lipstick to my Mastectomy)? Kobieta chora na raka była załamana swoją chorobą. Potem, zaczęła dostrzegać w tej chorobie głębszy sens, a ludzi na swojej drodze, którzy jej pomagali, nazywała Aniołami.
Od chwili obejrzenia tego filmu, mam podobnie. Lubię postrzegać innych jako niezbędnych w moim życiu. Uważam, że każdy człowiek na naszej drodze jest nam do czegoś potrzebny i nigdy nie znajduje się na niej przypadkiem. Tak właśnie. Uważam, że nasze życie nie było by takie samo, gdyby zabrakło choć jednej z tych wszystkich osób, które mijałeś dziś na chodniku.

Dziś rano jechałam do szkoły autobusem. Kierowca co nieco mi przygadał, dla żartów - uśmiechnęłam się i poszłam. Wracam ze szkoły, wsiadam w autobus. "Do Sobień poproszę". Patrzę na kierowcę - ten sam - poznał mnie. "Mam nadzieję, że masz poczucie humoru". Znajome twarze, uśmiechy, headshot. Najmniejsze rzeczy potrafią poprawić tak okrutne dni, pomalować je, nawet jeśli na wyblakło. To nie ma znaczenia.
Właściwie to nie. Wszystko ma znaczenie! Tak. Zapamiętajcie sobie. Dosłownie wszystko. Najmniej zauważalne gesty, z pozoru nieważne ruchy. Wszystko zapisuje się w nas. Możemy sobie wmawiać - nie, to mnie nie obchodzi. A jednak jest istotne. Ręka w ręku, głowa na ramieniu, dotyk, kiedy tak bardzo źle. A czasem samo zauważenie - bo czy na pewno w porządku? Skoro twój łepek chyli się ku upadkowi a ręce zaczynają bezwładnie zwisać? Nie wiesz, naprawdę nie wiesz, a chcesz wiedzieć i nie daje ci to spokoju. Odpuszczasz i nagle wszystko staje się jasne. Czyli to jednak było ważne. Uświadom to sobie wcześniej, później będzie za późno. Później będzie kolejna tragedia.


Dziś wkleję skrawek czegoś, czego nie potrafię dokończyć. Ale zamysł miałam, to się liczy.



nasze anioły umarły już dawno
jesteśmy ludźmi bez cieni
błąkamy się po twarzach innych
rozrywani
czasem my rozrywamy

wyganiają nas ze świata kremów na uśmiech
bo w ich halucynacjach zawsze byliśmy smutni

12.02.2010 (c)alyouidiot


Powiem wam tak. Im dłużej nie ma słońca, tym coraz ze mną gorzej. Nie miewajcie dołów w jesień. To najgorsza pora na posiadanie doła. Jakby jakakolwiek była w ogóle dobra. No właśnie, nigdy nie miejcie dołów.  Amen.
Na zapas nie warto się martwić, na zapas warto się cieszyć. 
- Katarzyna Grochola 

 

bigboydenis.deviantart.com

piątek, 16 września 2011

migrena

Uczucia sprawiają, że zawsze wierzymy, nawet w te najbardziej oczywiste kłamstwa. Mogę zapytać kogoś, na kim mi zależy: „jaki masz kolor oczu?”, a on odpowie: „niebieski” i uwierzę, choć przecież doskonale wiem, że jego oczy są zielone. A może nawet wpadają w piwne przy zetknięciu się ze źrenicami. 


Choruję. Wszyscy jęczą, że zarażam, ale mnie przecież też ktoś musiał zarazić (Majuuu)... ;) Nie mam ostatnio na nic czasu i siły. Choruję sobie katarnie i psychicznie, jakoś mi tak ciężko i fatalnie, że nie umiem sobie z tym nawet zbytnio poradzić. Ale coś próbuję, tylko po cholerę mi dochrzaniać. I tak ledwo ciągnę, uwierzcie. Dostaję ostatnio dużo pocztówek i japka mi się cieszy jak czytam te wszystkie miłe słowa. Aj! 




Nie sklecę dziś już zbyt wiele. naprawdę ciężko mi się skupić na czymkolwiek. Wszystko sprawia mi ogromne trudności. Grrrrr.
A ze względu na okres chorobowy; tekst stary jak świat.




migrena


mam wrażenie że utknęłam w próżni
czystodeszczowej melancholii
gdzie dźwięki odbijają się od ścian
i z hukiem trafiają w centrum
mutują tak zwane ideały

stukam raz dwa trzy łyżeczką w szklankę
piję herbatę
tak bardzo boli mnie głowa

3.01.2010 (c)alyouidiot







Mam nadzieję, że u was jest lepiej, niż u mnie. ;)
Że nie umiem dzisiaj nic konstruktywnego sklecić, powklejam cytaty.


Wiesz, chciałbym ci powiedzieć...
Ale nie mam którędy. 
- Marcin Świetlicki, 49 wierszy o wódce i papierosach


Bóg jest okrutny. Czasem pozwala nam żyć. 
- Stephen King, Desperacja

Może tym właśnie jest miłość: pragnieniem drugiej osoby, aby zwrócić ci ciebie samego powiększonego przez jej wizję, upiększonego jej pismem.


Egoizmem jest sądzić, że zawsze możemy uratować osobę, którą kochamy. 
- Jonathan Carroll, Dziecko na niebie

Bądźmy weseli, bądźmy zwariowani, ryjmy serca w korze drzew, łączmy naszą krew, nie myślmy o niczym, odkrywajmy się, odsłaniajmy się, troszkę cierpmy, korzystajmy z dnia, ale to nie ma szans przetrwania. 
- Anna Gavalda, Po prostu razem

Moje serduszko zamarza z samotności...
- Daniel Senderek, SMS - Słowa mają siłę


Słońce chyliło się ku schematowi.  
- Adam Wiśniewski-Snerg, Tramwajada





Nieraz myślę, że jestem samą powłoką i nie rozumiem, dlaczego niektórzy mnie lubią. Kiedy spotykam nowych ludzi, zawsze przychodzi mi to do głowy. Że jestem płytka. 
-
Gdy za dużo o sobie powiesz, ktoś może cię zranić. 
- Dorothy Koomson, Zaopiekuj się mną.




So, See ya. Czytamy się 18 września, mam nadzieję, że wykrzeszę wtedy coś więcej od siebie :)

sobota, 10 września 2011

skarpetki

Sobota! Piękny dzień, nic nie zrobiłam. Siedzę i robię nic. Wszystko jest coraz bardziej smutne i niezrozumiałe. Nic już nie wiem, taka moja domena, wolę nie pytać, bo źle się to kończy. Niewiedza czasem ratuje nam życie, dlatego apeluję do was, jeśli nie chcecie wiedzieć, nie pytajcie. Potem będziecie się czuć oszukani, ale jeśli macie na razie dosyć smęcenia, to lepiej nie pytać. Co siedzi we mnie - nie wiem, ale niech już wyjdzie, bo mam tego serdecznie dosyć.

Chciałabym zapuścić brodę. Miałabym się przynajmniej w czym schować.


skarpetki

kolorowe samotności bez żadnego wyrazu
zlepiają słowa o pustych wartościach
na darmo próby milczenia
złota

ciągłe pośpiechy zawirowania
bo scenarzysta wyrzucił trzy akty
marne dwie sekundy życia
umarły niedocenione

im dalej pędzimy tym szybciej
szybujemy po szybach jak muchy

ostatecznie wrzuceni do pralki
przekotłowani przez stos niepowodzeń
teraz wisimy smutno na sznureczkach

6.12.2009 (c)alyouidiot

Jedno ze starszych dziwactw. Tytuł dziwny, ale to właśnie skarpetki do tego mnie natchnęły. Brzmi śmiesznie, ale tak właśnie było. Do robienia niezwykłych rzeczy, do tworzenia, nie potrzebne są wcale rzeczy niespotykane. Cała sztuka czy malowania, rysowania, fotografowania, pisania czy tworzenia muzyki, opiera się na tym, żeby ukazywać rzeczy zwykłe, przyziemne, codzienne. Tylko żeby pokazywać je z innej strony, tej naszej, bo może my, jako jakaś jednostka, widzimy więcej niż inni? Czemu oni mają tego nie wiedzieć, czemu im tego nie przekazać? Nikt nie jest gorszy przez to, że coś pomija, gorsi są ci, którzy nie chcą tego wszystkiego widzieć i robią to celowo. Jedni z nas są bogatsi w doświadczenia, drudzy bogatsi w zmysły, możemy się wymieniać. Po rozmowach nie zostaje ślad pisany, rozmowy zapisują się tylko w naszych umysłach, czasem duszach, a to wszystko, co stworzymy, pozostanie. To właśnie Słowacki ubolewał nad tym, że nie ma żadnego syna. Potem doszedł do wniosku, że jednak coś po nim pozostanie. Poezja. 
Jeśli ktoś z was uważa, że nic nie ma, niech weźmie się w garść. Wszyscy mamy coś. Rodzinę, przyjaciół, talent. Dzięki tym czynnikom możemy realizować nasze marzenia, możemy też stworzyć coś, co pozostanie na znacznie dłużej niż tylko chwilę. Zdjęciem, wierszem, piosenką, rysunkiem możemy zatrzymać czas. Zaprzeczysz? Co innego da ci taką moc? Włączasz, patrzysz, czytasz i już pamiętasz "ah tak, to był ten dzień, kiedy Aśka powiedziała mi, że mnie kocha" albo "tak, teraz już wiem, wtedy leżałam w szpitalu".
Jednak jeśli coś tworzycie, pamiętajcie, żeby włożyć w to siebie. Nic, co jest odbębnione, nie będzie miało znaczenia. Jeśli dajemy czemuś dusze, to łatwiej to zrozumieć, łatwiej w to się wczuć. Wtedy to wciąga. Słowa, kreski, światło, to nie ma takiego znaczenia, jak uczucia. Wszystko może być świetne - poetyckie wyrazy, idealne linie, najlepsze światło, ale jeśli tam nie będzie emocji, to okaże się to zwyczajnie puste.

Nie twórzmy ech. One i tak się powtarzają.





Właściwie nie pamiętam początku poezji. Pamiętam jedno. Moja mama uwielbiała czytać. Zawsze chciała, żebym odziedziczyła po niej miłość do książek. Pierwsza książka, inna niż bajeczki, jaka wpadła mi do ręki, bodajże kiedy miałam siedem, osiem lat, to tomik Mickiewicza. Wcześniej bajki Krasickiego. Może to przypadek, że trzy lata później napisałam pierwszy wiersz, a jeszcze wcześniej masę tekstów wierszo-podobnych. To, co chcę powiedzieć, to fakt, że wszystko w naszym życiu ku czemuś zmierza, wszystko się od czegoś zaczyna, nawet jeśli tego nie pamiętamy. Czasem o naszych miłościach decydują tak proste rzeczy, jak choćby zwyczajny tomik Mickiewicza w malutkich łapkach ośmioletniej dziewczynki.
I właściwie trudno stwierdzić, kim byśmy byli pomijając tak z pozoru nicnieznaczący moment w życiu. Jedno jest pewne. Jeśli jesteśmy czemuś przeznaczeni, prędzej czy później i tak to się stanie. Cokolwiek by to nie było. Inny człowiek, praca, zawód, przyzwyczajenie. Świat jest tak skonstruowany, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Czasem wydaje nam się, że niektórzy ludzie spadają nam z nieba. A oni po prostu mają taką misję. Są na Ziemi po to, żeby nam pomóc.

czwartek, 8 września 2011

Eos poszła spać

Dzisiaj streszczę się tylko do tekstu, bo więcej nie jestem w stanie wykrzesać.



Eos poszła spać

znowu płaczę
sacrum pękło na cztery i dzieli kolejnych ludzi

powiel mnie
aby było mnie sześć, bym brzmiała jak gitara
a przegrywając samotność na płyty
poczuła zapach własnego magnetyzmu

co ciągnie ciebie do mnie?
jestem kolejnym zerem,
a w piątki nie ma mnie wcale

rzygam tym kim się stałam
marnym patyczkiem, ziarenkiem w glinianym garnku
roztłucze cię czas, a może i ja

wolę stać obok, przyglądać się tylko i nawet nie mówić
samym istnieniem nie zawinię

dziś łzawię w embrionie
zamykam przestrzeń pod pięknie zdobioną poszewką
boli mnie misja jaką dostałam

8.09.11 (c) alyouidiot

rutkowski.deviantart.com

wtorek, 6 września 2011

czy marzyłeś kiedyś o atlantydzie?

Specyficzny dzień.

Nie wiem, czy ktoś z was marzył kiedyś o Atlantydzie. Przypomniała mi się dziś. Jest bardzo ciekawa. Atlantydę traktuję i wyobrażam sobie jako empireum, pewnego rodzaju raj na Ziemi. Nie obchodzą mnie te wszystkie jej diamenty, to nie jest istotne. Uważam, że każdy z nas otrzyma Atlantydę taką, na jaką sobie zasłuży.


mój pierwszy eden

ślepo idę za tobą
to jak fascynacja zatopioną atlantydą
bo wtapiam się w ciebie każdego dnia

mówię nie, myślę nie i robię tak
tęsknię choć nie mam za czym,
nie mogę, nie chcę i nie zmusisz mnie

złap za rękę a upadnę,
powiedz jedno słowo i zniknę
nie jestem skałą która tkwi
ani krwią która płynie

tonę, nie tonę, ale uratuj mnie
stoję na skraju tego w co wierzę i tego co wiem
co się ze mną stanie, czy wstanę czy nie

moje krzyki są zawodne ale stopy wypatrują wschodu
żeby iść dalej, dalej, dalej
aż na samo dno

6.09.2011 (c) alyouidiot



Nie wiem, czy ktoś z was doświadczył kiedyś fascynacji przyzwyczajenia. To się trochę gryzie, wiem, ale to wcale nie takie bezsensowne. Są chwile, ludzie, momenty w naszym życiu, którym stanowczo mówimy nie. Po prostu nie chcemy ich w swoim życiu, ale są nieuniknione. Okazują się być nowe, ciekawe, że aż fascynują. A potem najzwyczajniej w świecie się przyzwyczajamy. Kiedyś uważałam, że przyzwyczajenie jest pewnego rodzaju miłością. Zawsze mnie zastanawiało, kiedy dwoje ludzi spędzało ze sobą mnóstwo czasu i nawet nie zdawało sobie sprawy, co do siebie czuje. To całkiem zabawne, ale i też tragiczne. Nie mam zbyt wiele wspólnego z tym tematem.

Czasami zdarza się, że chwila stabilizuje się, zatrzymuje się i trwa o wiele dłużej niż chwila. Dźwięki się zatrzymują, ruchy się zatrzymują, na wiele, wiele dłużej niż chwilę. I wtedy ta chwila mija.
- John Steinbeck

Świat nam powoli umiera! Prawie nie widuję już motyli. A może ich po prostu już nie zauważam? Nie chciałabym tego. Nienawidzę zapędzenia, ślepego podążania jedynie za tym, co jest podane. Trzeba sięgać dalej, dalej, dalej. Aż do samego dna ;) Nawet nie macie pojęcia, ile zatopiliśmy na tym dnie! Niektórym ludziom wyciąganie tych rzeczy zajęło by bardzo dużo czasu. Ale, niedługo jesień. To moja ulubiona pora roku. Wszystko jest tak pięknie kolorowe. Uwielbiam po prostu. A najbardziej, tarzanie się w liściach i rzucanie nimi. W zeszłą jesień Paulina robiła mi zdjęcia w parku, więc miałam nieziemską frajdę tarzania się w liściach. Ludzie nie lubią jesieni, bo widzą tylko szarość i deszcz. A to też jest piękne!! Deszcz przypomina nam, że żyjemy. Uwielbiam deszcz, zapach deszczu, uwielbiam być mokra od deszczu. To inne obmycie, takie naturalne, którego nie dadzą ci wanna i prysznic. Nie, niebo wtedy nie płacze, czemu tak smutno na to patrzycie? Zmywa z ziemi i nas brud, jaki sam sobie zgotowaliśmy. Kiedy traktuje się deszcz jako oczyszczenie a nie zalewanie, nabiera on automatycznie innego wymiaru. Wtedy może padać, padać, padać i padać, a ty będziesz siedzieć na parapecie i się uśmiechać do deszczu. W końcu kiedyś wyjdzie słońce.

To chyba Budka Suflera śpiewała:
a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój,
nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien... ;)

xxcherusiixx.deviantart.com


W tej chwili jest sześć miliardów pięćset dwa miliony osiemset sześćdziesiąt siedem tysięcy sto dwadzieścia ludzi na świecie. Ale czasami wszystkim, czego potrzebujesz, jest ta jedna. Na dobre i na złe.

niedziela, 4 września 2011

z lyonu do paryża są 464 kilometry.

Dziś niechcący wróciła do mnie przeszłość. Nic przyjemnego, kiedy nasze obawy stają się najbardziej przykrą rzeczywistością. I nie wiadomo, czy właściwie możemy się za to obwiniać, czy powinniśmy się obwiniać czy nie ma w tym ani krzty naszej winy. Bo nie wiem, czy jeśli byłabym, to historia potoczyłaby się tak samo. To nie ma już znaczenia, wiem o tym doskonale, ale jeśli ktoś był naszą częścią przez tak długi czas, trudno jest tak po prostu go odczepić. A teraz mija ten paskudny rok, wszystko zaczyna się powtarzać. Ławki wyglądają tak samo jak wtedy, dlatego już koło nich nie przechodzę. Odwracam głowę w drugą stronę, kiedy mijam przystanki. Kiedy poznaję ludzi, pytam o dzielnicę, bo z tamtą chcę mieć najmniej wspólnego. Ale niektórych rzeczy nie da się pozbyć. Wcale nie chciałabym, żeby to wróciło. Cieszę się, że jest, jak jest. Ale to zbyt długo było we mnie wpisane, i dalej jest zapisane. Choćby w wierszach. Kiedy nie umiem sobie z czymś poradzić, piszę.



464


w paryżu wyłączyli ogrzewanie
i mnie razem z piecem
choć to nie pomogło

on z braku kołdry chyba w nocy
też nie mógł spać
choć w lyonie nikt nie majstrował przy ogniu

nie obudziła mnie ulica
i choć tak bardzo chciałam to nie było nikogo
komu mogłabym powiedzieć
jak okrutnie dziś zmarzłam

a lokaj otworzył już siedemnaste okno
na pytanie czy zamknie
uśmiechnął się tylko i odszedł

7.08.2010 (c) alyouidiot


Mimo wszystko, to jeden z moich ulubionych wierszy. Kiedy go czytam, nie wiążę z nim wspomnień. Jedynie czuję w nim taką subtelność, z jaką zawsze chciałam pisać, a czasem wychodziło mi to betonowo. 

Człowiek to widzi dopiero wtedy, kiedy różowy nie jest po prostu różowym, ale może wpada w czerwony? A może wyszedł z pomarańczu, choć to średnio możliwe. Rozumiesz, kiedy zaczynasz widzieć głębiej, kiedy chcesz dostrzegać coś jeszcze oprócz tego, co podają ci na tacy. Nawet jeśli nie umiesz tego widzieć, a jedynie chcesz. Dopiero wtedy możesz powiedzieć, że jest lepiej. Jeśli wgapiasz się tylko w to, co przed tobą, to znasz to na pamięć. To staje się to nudne, nie zaskakuje. I tłamsi cię. I zżera. Do tego stopnia, że dni zlewają ci się i nawet nie wiesz, że mijają. A mijają. I to jest najpiękniejsze.


francy84.deviantart.com


piątek, 2 września 2011

zegarki

Dzień parzysty, więc witam!
Na dziś wygrzebałam pewne dziwactwo, które nawet nie za specjalnie lubię.


zegarki

bumerang uderza prosto w twarz
powalona nie mówię nic,
nie czuję nic

zawsze za mało dziur
by nie wypadło z ręki coś
z głowy coś
z ust

zapięcia maskujące
stany serc
stany dusz
słów

upadam w myśli
że właśnie dziś
kolejny raz
zemszczę się

odrywam się a sufit ze mną
uderza prosto w twarz
nie mówię nic, nie czuję nic


Czemu zegarki? No właśnie, czemu... ? ;) 
Zegarki są potrzebne. Nie po to, żeby wiedzieć, która godzina. Zegarki nam przypominają o tym, że czas nieprzerwanie płynie. Dzień po dniu, wschód słońca, potem zachód, a potem znowu wschód. I tak w kółko, jakby to nie było nudne. Zawsze to, co się powtarza, staje się nudne. A jednak każdy dzień jest inny i niezwykły. Każdego dnia wstajemy i choć czasem z małymi chęciami, każdy dzień przynosi nam coś wartościowego. Czasami nawet o tym nie wiemy i nie zdajemy sobie z tego sprawy ;) O tym właśnie przypominają nam zegarki!

Coraz mniej motyli. To bardzo mnie zasmuca.


firewolfafro.deviantart.com


MIŁEGO WEEKENDU :)