niedziela, 17 lutego 2013

me, mem, memo, memories: pa, past days



*Poniedziałek, 15:02, Otwock* chodnikowa rozmowa telefoniczna *
- Hej, tak dzwonię... Co robisz? A! Dziećmi się opiekujesz... A...

*Czwartek, 14:51, Otwock, ul. Orla * cukiernia *
- Dzień dobry, poproszę pączka z czekoladą.
- ...
- Przepraszam, ile? Nie dosłyszałam...
Uśmiech.
- Bo nic jeszcze nie powiedziałam. Złoty sześćdziesiąt.
- Ah, haha. Już, już...
- Zimno dziś trochę.
- Ano zimnawo się zrobiło...
- Ale chyba już wiosna się zbliża.
- A wie Pani, że tak? Już ptaszki śpiewają. A koło naszej szkoły już dzięcioł się pokazał...
Uśmiech.
- To dobry znak, dobry!
- Bardzo dobry! Dziękuję bardzo, do widzenia.
- Do widzenia!

*Sobota, 12:53, Wilga * gabinet dentystyczny *
- Ze znieczuleniem.
- Ale zaraz, jeszcze nic nie obejrzałam, może nie będzie trzeba! Szeroko buzię...
- A, a, a.
- Trzeba wyrwać.
- Ale ze znieczuleniem...
- Nie no, bez znieczulenia to nie ma mowy.
Przerażenie. Znieczulenie.
- No, zobaczymy, czy to już.
- Aaaaaa.
- Boli?
- Nie...
13:02
- I nie ma zęba.

*Sobota, 16:40, Sobienie Jeziory* próba *
- Słyszał Pan o tym meteorycie w Rosji?
(...)
- Ja to jeszcze pamiętam, jak Kometa Halleya na niebie widoczna była. A wy pamiętacie?
- A to my już byliśmy na świecie wtedy?
- A który ty rocznik jesteś?
- 95.
- O rajusiu, to ja wtedy w Holandii na Mistrzostwach Europy w Korfballa byłem. Do piątej klasy wtedy chodziłem...

*Sobota, 19-22:00, Sobienie Jeziory-Otwock* ts *
- Ej, chłopaki, ząb mnie boli...
- ...
- Boli mnie ząb, którego nie mam... :|
- Tęsknisz za nim?
***
- Co ja mam zrobić z tą prezentacją, żeby mniejsza była?
- Powyrzucaj zbędne obrazki...
- No dobra, ale te skany nie są zbędne i masakrycznie dużo ważą.
- No to zmniejsz je.
- Nie mogę ich wstawić z powrotem...
- Dobra, inaczej. Jak daleko masz do Chojki?


Cóż to był za tydzień... Pełen przygód i czystej bierności. Nigdy nie byłam tak na siebie zła za nicnierobienie, jak właśnie w tym tygodniu... Ale cóż tam, przyszły tydzień szykuje się być jeszcze bardziej bierny niż poprzedni.
Zła jestem na siebie strasznie. Ale koniec o mnie...

Tam obok -> dodałam !listy polecone. Możecie sobie śledzić, co według mnie jest godne uwagi. Jakieś zespoły, artyści, filmy. Czy coś.

Zastanawiam się czasem, jak pozbyć się niektórych rzeczy z naszej przeszłości i czy w ogóle da się. A może: czy w ogóle jest sens? Chyba nie ma... Przynajmniej ja go nie umiem odnaleźć. A z drugiej strony strasznie chciałabym, żeby to wszystko po prostu odczepiło się ode mnie i zniknęło.



Ostatnio budzę się i nic. Rozumiecie, takie kompletne nic. Kompletne, komplementarne, skompilowane: NIC.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
A w duchu: Znowu ta twarz, znowu to miejsce, znowu ci ludzie, których ma się dosyć. Aaaale. Życzymy sobie dobrego dnia, bo tak nakazuje DOBRE wychowanie... Może nawet CELUJĄCE.
Dużo w nas zakłamania przez to. "Życzę ci śmierci, ale dzień dobry"...
"Powiedział mi dzień dobry, pewnie już nie jest na mnie zły"...
Czemu mam wierzyć ludziom, że życzą mi dobrego dnia...?
Oni się nawet nad tym nie zastanawiają, a ja rozbijam to na czynniki pierwsze. I nie ma ludzi, którym nie chciałabym życzyć dobrego dnia. Mimo tego, że ich nie cierpię. Że nie mogę patrzeć na ich zakłamane twarze. Że każda chwila w ich obecności kosztuje mnie mnóstwa nerwów. Ale każdy zasługuje na dobre dni... 

Myślę, że znowu zaprzyjaźniłam się z koleżanką Apatią. Nędzna, głupia, chuda i brzydka... Ble. Co ja w niej widzę, przecież ona nawet wnętrza pięknego nie ma... Mówią, że przyjaciół się nie wybiera... Los nas tak chyba splata, że jesteśmy tak różni, a tak świetnie się dogadujemy. Każdy z nas kocha coś innego, a jednak się przyjaźnimy. Mimo, że codziennie wyzywamy się od ciot i downów, pół mózgów i aspergerów...
Lubię to w nas bardzo. Bo nikt z nas nie jest taki sam. Nie różnimy się tylko małymi szczegółami, ale ogromnymi rzeczami. Czasem sobie myślę; "Gdyby nie to miejsce, nigdy bym cię nie poznała..."
A potem przypominam sobie moje przeznaczenie. I wiem, że choćby nie wiem co, jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, spotykałabym cię na ulicy milion razy. Może trylion. Aż w końcu za trylion pierwszym razem byśmy na siebie wpadli... I nie musisz mi być przeznaczonym mężczyzną w sensie pięknej i błogiej miłości, ani ty przeznaczoną mi bliską przyjaciółką. Ale każdy z nas ma określoną rolę w życiu innego człowieka. I to właśnie nazywa się przeznaczeniem. No bo, powiedz, jeśli mówisz "ta rzecz była użyta niezgodnie ze swoim przeznaczeniem" to chyba nie masz na myśli miłości?
Czemu zawsze rozumiemy przez przeznaczenie jedynie miłość, a nie na przykład to, że akurat o 15:02 w poniedziałek minęłam na ulicy mężczyznę i zapamiętałam, że dzwonił do kobiety, która zajmowała się dziećmi... Albo to, że mijam cię, kiedy wygrzebujesz drobniaki z portfela pod Żabką... Albo to, że o tej samej porze stajemy w kolejce jednego sklepu właśnie za sobą. Żeby może przez chwilę porozmawiać. Żeby może choć na chwilę zmienić czyjś dzień. Bo może ktoś wcześniej życzył mu "dobrego dnia", a on był tak paskudny. I wtedy może właśnie spotyka ciebie i dzień staje się odrobinę milszy i bardziej przyjazny. I to jest według mnie nasze przeznaczenie. Nie tylko miłość, nie tylko przyjaźnie. Czasem krótkie i bezsensowne rozmowy.


! Bunt
Karolinie T.

trochę się boję
maleję i gnoi mnie
każdy z was

gorzko mi, gorzko
dwie łyżki kelner
dosypuje z przyzwyczajenia
do co drugiej szklanki

banki
one dręczą poręczą
i gonią mnie w snach

Bach!
Austriacy i Niemcy znowu
tworzą melodie na
wieki wieków, Amen

ten zamęt
gnam ginę i gnę się wpół
na pół spełniając zaszyte
marzenia

a wena
ulatuje z każdym słowem
niechcianych dzieci

mieścić nie mieści mi się
to w głowie
zabijają morderstwa i zbrodnie

tak jest wygodniej,
prawdopodobnie
odmawiam modlitwy i takiego świata
Habemus Papam,
Habemus Papam...
14.02.2013 (c)alyouidiot


źródło własne; Zuza


Czy to nie ab­surdal­ne, że wspom­nienia o dob­rych cza­sach o wiele częściej dop­ro­wadzają do łez, niż wspom­nienia o tych złych?
                                                                - Walter Moers


Za­pom­nieć. Ta­kie pros­te słowo. Gdy­by część jej mózgu pot­ra­fiła od tak, po pros­tu wy­mazać in­formację bez śla­du. Tak Jak za­pom­niała o dro­biaz­gach: wysłaniu życzeń, od­da­niu książki do bib­liote­ki, ku­pieniu pas­ty do zębów pod­czas za­kupów w su­per­marke­cie. Z wiel­ki­mi wy­darze­niami nie jest już jed­nak tak łat­wo. Wy­ryły się w pa­mięci na zaw­sze. Żyją w tkan­kach mózgu, pod skórą, we krwi. Zwi­nięte w kłębek, drze­mią w nieświado­mości, do cza­su, aż coś je zbudzi. Ni stąd ni zowąd wspom­nienia ożywają, wy­pełniając głowę ob­ra­zami przeszłości.
                                                               - Anne Cassidy



Na Dobry Dzień już trochę za późno.
Dobrego tygodnia :)


- Mamo, a co byś powiedziała na to, jakbym została reżyserem?
- Nie komplikuj sobie życia.
- Ale mamo! Ktoś musi światu opowiedzieć takie historie! Oni zwalczają terroryzm wojną i chcą zabierać pieniądze opiece społecznej! Kto inny opowie im te historie, jak nie ja? Jakoś trzeba zmienić świat, mamo...
- Nie komplikuj sobie życia...
***
- Chciałabym pojechać na Erasmusa na studiach. Do Turcji bym w sumie pojechała...
- Do Turcji?! Zwariowałaś?! Z twoimi blond włosami?
- To pofarbuję.
- Nie ma mowy. Zgwałcą cię, porwą. Nie, nie, nie.
- Do Francji tym bardziej nie pojadę. Bufony. Taki ładny kraj, a tacy ludzie...
- Oj... Przestań żyć stereotypami, córuś... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz