środa, 20 sierpnia 2014

french time for nothing


francuska

piszę cię moimi neuronami
przepalają się powoli
ulegają cichym awariom
splotom zdarzeń, sytuacji
słonecznych

poranków mi brak
zawiłych spojrzeń
zostało mi czekać i siedzieć
patrzeć jak wiatr się bawi kolorowymi
parasolkami

przyjdź, usiądź 
rozmień mnie na drobne

o nic nie pytaj
20.08.2014



Jestem już stara.
Skończyłam 19 lat i jeszcze wszyscy mówią mi, że się postarzałam. 

Pracuję teraz nad jakimś dziwnym tworem, do końca wakacji muszę skończyć, bo tak sobie postanowiłam. 


/
Bawię się kluczami w dłoniach. Przyczepiony jest do nich breloczek z biedronką. Boże, to wszystko jest jakieś chore, gdzie ja jestem, co ja robię. Wylądowałam w jakimś, kurwa, Wrocławiu, z jakimś Kubą, który jest bratem jakiejś Blanki, z którą pracowałam ponad rok temu. To wszystko jest nielogiczne, oplecione jakąś tragedią, cuchnie strachem, pocę się na samą myśl, że otworzę te drzwi, potem jakąś kopertę, a w niej może być czerwona kartka i zginę. W co ona się ze mną bawi, ledwo się znamy, czasem jeździłyśmy razem 117 i nic więcej, zamieniałyśmy krótkie słowa w pracy i nic nas nie łączy. Czemu mnie chce opowiedzieć tę swoją głupią historię, czemu mnie wplątuje w jakieś dziwne sprawy, w jakieś dziwne życie, dlaczego ja padłam ofiarą jej psychopatycznej dysfunkcji. A może ona teraz siedzi w Tworkach i obserwuje mnie przez wszczepioną pod moją skórę kamerę? Śmieje się w głos, że sikam w majty przed drzwiami mieszkania nr 23 na ulicy Brzoskwiniowej we Wrocławiu.
/

Trzymajcie kciuki, bo sama nie wiem, co się stanie.


amelia stańczyk photography