środa, 16 stycznia 2013

LIST 1: THINGS TO DO

Pierwszy pościk w nowym roku.
Nie wiem, jak zabrać się do rzeczy, które mam zrobić. Tak dużo tego jest, a tak mało się chce.
Oglądam filmy, ostatnio nawet czytam książki, siedzę na facebooku tylko chwilę, piję herbatę jak zawsze i zastanawiam się, co się zmieniło. Ściany te same, ludzie ci sami, tylko jakoś... inaczej. Pusto.

Chcą wycofać produkcję jedno i dwugroszówek. Czy wyobrażacie sobie życie bez takich dwóch małych monet? Bez poczucia, że można na chodniku znaleźć szczęście tuż przed ważnym egzaminem?
Kilka tygodni temu, w przeciągu paru dni, znalazłam ze trzy jednogroszówki. Każda z nich wpadała w moje ręce tuż przed jakimś ważnym wydarzeniem. To trochę śmieszne i przesądne, ale człowiek czuje się od razu jakoś tak magicznie pokrzepiony tylko dlatego, że znalazł 1 grosz... Warty tak naprawdę 4 grosze.

Wybiła 21:05, w głośnikach The Antlers śpiewają mi, że nie chcą miłości (I don't want love), a ja siedzę od piętnastu minut i próbuję sklecić coś sensownego, co absolutnie wymyka mi się z ram jakiegokolwiek sensu...
Potęguje to we mnie wrażenie, że wszystko wypada nam z rąk i absolutnie już niczego na tym świecie nie można nazwać kontrolowanym. Wojny, zamieszki, konflikty. Wszystko na naszych oczach a my czytamy Stephena Kinga albo Paulo Coelho, oglądamy Batmana mając nadzieję, że istnieje naprawdę i uratuje nie tylko Gotham, ale też nasz nędzny światek... Tak krucho ze sobą połączeni, odczuwamy wewnętrzny strach i niepokój, że nic nie możemy na to poradzić - więc wszyscy, jak na zmowę, nic nie robimy... Po cóż to. No i cóż można zrobić? Nic. Tak bardzo nic nie można zrobić.
Okrutne poczucie bezradności przytłacza nas z dnia na dzień. Nie da się zmienić polityki, bo cała jest idiotycznie durna. Nie da się zmienić porządku świata, bo rządzi nim pieniądz. Nie da się wprowadzić pokoju, bo najwyraźniej na wojnach da się zbić interes. Wszystko o dupę można potłuc.

Fajnie jest, więc siedzimy dalej. Za oknem pada tylko śnieg.
A za innymi oknami rozgrywają się sceny ostatnich chwil czyjegoś życia.
Strasznie mnie to przytłoczyło ostatnimi czasy i jakoś zżera resztki moich sił.

"Czasami chciał ją zapytać wprost, ale nie umiał zacząć. Jak powinien zadać pytanie? Czy dosłownie: skoro jesteś taka szczęśliwa, to dlaczego ze mną sypiasz? Ale gdybym ją o to zapytał, na pewno by się rozpłakała, pomyślał.
I tak często płakała. Bardzo cicho i długo. W większości przypadków sama nie bardzo wiedziała dlaczego."
Haruki Murakami


Zastanawialiście się kiedyś, co jest wyznacznikiem szczęścia? Co sprawia, że możemy powiedzieć "jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi", skoro na pewno nie znamy pozostałych 7 miliardów ludzi?
Co trzeba zrobić, żeby być szczęśliwym?
Czy jest jakaś recepta?
Jakiś szczególny wyznacznik, którą drogą iść, by dostać szczęście...?
Gdzież-by-tam... Czasem zdaje mi się, że szczęście jest tylko iluzją, którą sobie sami wytwarzamy, żeby poczuć się na chwilę lepiej. Mówimy potem: szczęście nie trwa wiecznie, jest wręcz nieporównywalnie krótkie ze smutkiem i nieszczęściem. Czasem trwa tylko jedną sekundę.
Ale za to poczucie, że choć przez chwilę dotknęło nas szczęście, jesteśmy gotowi okłamywać samych siebie i wmawiać sobie, że może istnieć coś takiego jak idealny stan. Bo przecież, żeby coś istniało, nie musi być stałe ani widoczne.
Nie udowodnię wam, że szczęścia nie ma, tak samo jak wy nie udowodnicie mi, że istnieje.
Według mnie, osiągamy jedynie stan smukłej radości, i tak w dość skąpym wydaniu.
Trudno powiedzieć, że jest się szczęśliwym, kiedy świat umiera w smutku.
Tak właśnie sobie dziś pomyślałam, jak wracałam do domu autobusem i wysłałam SMS-a, którego nigdy nie powinnam była wysyłać.

Zastanawiam się, czy więźniowie, których uwalniają z kajdan, czują coś w rodzaju tęsknoty za nimi? Może pewną bezradność, bo co teraz zrobić... z wolnością?


ten pokój

tęsknię za czymś
gonię za czymś
czego wcale nie mogę mieć
- czwarta część
seryjnego samobójstwa

w motłochu popłochu przygaszonego
bicia uderzenia rozdrażnienia
lewej pięści i prawej w pięknym otoczeniu
tętnic

a życie tętni
bębni palcami o stół i wybija
rytmy czaczy albo ósma trzydzieści
pozostały trzy minuty do godziny zero

czekam na coś
pospieszam wskazówki wciąż późnią się na zawołanie
tego spod dwunastki

nie wiem kim jesteś nie umiem cię dotknąć
znam tylko twoje dwie jeden
i odgryź mi wargi, wypal oczy a uszy oddaj niewinnym talibom

oni grają nasze sekwencje na granicach Kandaharu
a ja już nic nie chcę czuć
niczego pragnąć
osiągam stan najwyższego dur i rozbijam się o własne dno

assalam alaykum*
16.01.2013 (c) alyouidiot

* w języku paszto (jednym z urzędowych języków Afganistanu, błędnie zwany afgańskim) "pokój wam".



KyraTeppelin.deviantart.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz