niedziela, 14 sierpnia 2011

trzysta sześćdziesiąt pięć herbat.

Wiersz napisałam bardzo dawno. Właściwie, nie pamiętam, kiedy to było, ale że wszystkie datuję, to datę mam. Nie pamiętam jego powstania, wydawało mi się, że jest młodszy. A ma prawie dwa lata. Staruszek. Próbowałam nim czegoś nowego, dopiero wchodziłam w niejaki świat poezji. Brakuje mi go, ale już nie mam na to odwagi.




fusy


pierwsza herbata o poranku
przesiąknięta snem i nadzieją
ja roztrzepana

druga herbata przy obiedzie
gorąca
czekam

trzecia w kolejce na dworcu
doradza nie uciekać
nie słucham

czwarta już w pociągu
z trzema łyżeczkami samotności
zbyt gorzka

piąta na pustej ulicy
potajemnie uśmiecha się do mnie
nie wierzę

szósta w szpitalu
- dla zdepresjonowanej pani
powiedział mężczyzna
w białym płaszczu
wypiję

siódma już w domu
jak zwykle pustym
nikt nie zauważył że mnie nie ma
mieszkam sama

trzysta sześćdziesiąta piąta
już chyba ostatnia
nastąpiło wyzerowanie
zaczynam nowe życie


.


pierwsza herbata
a tu wpisz co chcesz


18.10.2009 (c) alyouidiot






WildWinyan.deviantart.com


MIŁEJ NIEDZIELI :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz