525 600 minut, czym mierzysz rok życia?
Dniami, zachodami słońca, nocami, kubkami kawy.
Calami, milami, radościami, smutkami.
A co z miłością? może miłością?
525 600 minut! 525 000 podróży do zaplanowania.
525 600 minut - czym można zmierzyć życie kobiety lub mężczyzny?
Prawdami, których sie nauczyła lub chwilami kiedy płakał.
Mostami, ktore spalił lub tym jak umarła.
Dobrze, że jesteś,
bo wczoraj znowu bolało mnie serce,
a ciągle nie mam pomysłu na życie.
Musisz mi pomóc,
bo od szesnastu dni pada deszcz
i życie powoli zaczyna mi się rozmywać.
Miałem iść do dentysty,
ale przybłąkał mi się wiersz o tobie,
no i nie mam go z kim zostawić w domu.
Dobrze, że jesteś,
bo w zeszłym tygodniu „U Fukiera”
śmierć znowu pytała o mnie szatniarza.
Dzwoniłem dzisiaj do ciebie,
ale słuchawka ugryzła mnie w rękę
i pewnie ta rana tak szybko się nie zagoi.
Musisz mi pomóc,
bo jestem zmęczony jak Bóg,
który harował przez tydzień –
i nie stworzył świata...
Jarosław Borszewicz
Ostatnio jest tak ciężko. Wszystko się zapada. Nie mam siły na nic. Wiecie, ludzie to jednak skarby. Naprawdę! Doceniajmy innych ludzi. Są krusi jak całe nasze życie, a znaczą najwięcej. Bez nich wszystko było by jeszcze bardziej bezsensowne. Wiem, że dziś ubogo. Ale pozwólcie mi wrócić do rytmu, z którego się wybiłam. Naskrobałam nawet:
na dnie morza egejskiego
lubię siedzieć przy tobie i trzymać cię za rękę
oprzeć głowę na wysokim ramieniu
i poczuć się jak ptak wysoko nad chmurami
jestem w stratosferze kiedy czuję ciepło
i pędząc trzysta kilometrów na godzinę
udowadniam że coś znaczę
nie ma nocy bez snu o lepszym świecie
przewrotu na drugi bok z nadzieją
że po otwarciu oczu szklanka będzie do połowy pełna
wszystko staje się przezroczystym cieniem
mało znaczącą kropką w nazwisku obcego człowieka
nie wymieniam drobnych bo wypadają mi z rąk
znowu tak wiele tracę i Kratos nie umie mi pomóc
więc Ikar podaje mi dłoń
to najpiękniejsze, co mogło mi się przydarzyć
zamieniliśmy istnienie na grosze, a mury na miliony
znaczenie bycia zniknęło z Plutonem
dziś tylko para-lotnie zmierzają do raju
13.01.2012 (c)alyouidiot
Przepraszam, że ostatnio tak wychodzi. Ale ciężkie to dni, uwierzcie ;) W tych wierszach zawarłam wszystko, co mnie ostatnio trapi. No. Prawie. Miłych ferii, odezwę się niedługo i coś porozważamy :-)