niedziela, 30 czerwca 2013

you say you want a revolution

Hej złamasy, złamaski i złamasiątka.
Wróciłam z Petersburga miesiąc temu; ale ten miesiąc jakoś szybko mi minął, dużo się działo, mało czasu było, Internet kiepsko mi działał... I tak jakoś tu nie miałam kiedy cosik naskrobać.

W każdym razie, przede mną znowu miesiąc ciężkiej intelektualnej harówki, trzeba napisać w końcu dwa opowiadania!
Co prawda termin obydwu konkursów (jeden z nich nazywa się "Ikarowe Strofy" :)) jest do 31.08, ale cóż. Potem to już mnie nie będzie!

tam obok ->
jak zwykle;
dodaję sukcesywnie moje opowiadania i w przyszłości również pogrupowane wiersze; dodaję sobie roboty na wakacje, ale to nic!
jedno opowiadanko, jedno ze starszych, Rewolucja, jest już do przeczytania :)
Jeśli ktoś zainteresowany to zapraszam. Ikarowe Strofy -> Moje opowiadania -> Rewolucja :))
design napisanych ikarowych strof by Piotr W. , Mateusz C. i Ja. (c) . (c) . (c)

No co tam, zaczynamy wakacje, moi mili!
Czas upragnionego wolnego czasu na przemyślenia ;o
Życzę wam tego, byście się w nich przypadkiem nie zgubili, nie zapętlili i w ogóle... żeby może jednak nie było ich za dużo booooo ... co za dużo to - niezdrowo. ;)

Pod koniec lipca wyniki pierwszego przesiewu opowiadań Międzynarodowego Konkursu Opowiadań (w skrócie błyskotliwie .. MKO) no i zobaczymy, czy mnie przesieją na dobrą czy na złą stronę.


Z takich parafialnych wiadomości, to jeszcze może was powiadomię, że mam zastój poetycki -> co oznaczałoby ostatecznie, że jestem... szczęśliwa ;o
Boimy się chyba być szczęśliwi, a powiem wam, że to całkiem przyjemne...

 *
Właśnie natknęłam się na słownik PWN i moje życie legło w gruzach... Nauczyli mnie, że "-by, byście" itd pisze się łącznie z czasownikami osobowymi, a bezosobowymi oddzielnie, a to gucio prawda! Sprawdzajcie wiadomości swoich nauczycieli! Szczególnie tych z podstawówki (tak coś mnie się zdaje).
Teraz czas na oficjalne przeprosiny dla osób, które źle poprawiałam... :(
Byłoby jednak pisze się łącznie!!
I całe życie, po prostu cały trud włożony w poszanowanie poprawnej polszczyzny poszedł się jebać... Ach, zeźliłam się.
 *

Bywają takie dni, że budzę się i od razu wiem, w co się ubrać.
A są też takie, kiedy leżę 20 minut na łóżku i za zamkniętymi powiekami przewijam sobie całą szafę, i wciąż nie wiem, wciąż nie wiem, co oddałoby właściwie mój nastrój, moją niebanalną(!) osobowość i dziwny(!) charakter, co podkreśliłoby piękno(!) moich kolorowych oczu lub cicho malinowy kolor moich ust; co podkreśliłoby moją smukłą(!) talię i wydłużyłoby mi nieopalone nogi. Nie wiem, nie wiem. Potem wstaję i wyciągam pierwsze spodnie z brzega i, idąc za przykładem Karoliny T., wcale ich nie prasuję, bo "wyprasują się na mnie". Z bluzkami jest trochę inaczej;
Bluzkę trzeba już wybrać solidniej, nie tak brzegowo, nie tak po łebkach.
Więc biorę na przykład taką morską i taką jakąś, nie wiem, w groszki. I fasony mają te same, nawet tak samo uszyte koronki, tylko właśnie kolorem się różnią, bo jedna cała morska jest, a druga biała w granatowe groszki. Morska lepiej układa się na górze, ta w groszki zaś lepiej na dole;
I to właśnie decyduje o wyborze bluzki - to czy masz dzień bycia chudą, czy masz doła, że jesteś gruba.
Wtedy wybierasz eksponowanie "dołu" albo "góry";
Najczęściej jednak odrzucam obydwie propozycje i sięgam po jakiś jednokolorowy top, potem zaczynam dobierać sweter...
Ze swetrami bywa różnie (kwadratowo i podłużnie), najczęściej wybierany jest ten, który jednak nie pogrubia...

Potem człowiek już tylko się spieszy, potem się orientuje, że jest 6.51 i za 6 minut odjedzie jedyny autobus... Następnie to już mija jakoś ten dzień, a potem przychodzą wakacje, i nie trzeba wstawać już o 5.30, nie trzeba przewijać swojej szafy; wystarczy wyjść w piżamie na dwór i pomalować studnię grafitową farbą.



*

W związku z ostatnimi wydarzeniami warszawskimi - mianowicie na Dworcu Centralnym czytano prozę Mrożka - chciałam przybliżyć wam mój ulubiony tekst owego pana, którego uważam za niezrównanego geniusza słowa. Nikt nie potrafi tak sprawnie operować językiem!
Miłej, choć niestety krótkiej, lektury!!


Sławomir Mrożek - Rewolucja

W moim pokoju łóżko stało tu, szafa tam, a miedzy nimi stół. Aż mi się to znudziło. Łóżko postawiłem tam a szafę tu. Przez jakiś czas czułem ożywiony prąd nowości. Ale po pewnym czasie - znowu nudę. Doszedłem do wniosku, że źródłem nudy jest stół, a raczej jego niezmienne, środkowe położenie. Stół przesunąłem tam, a łóżko na środek. Niekonformistycznie. Ponowna nowość ożywiła mnie ponownie i póki trwała, godziłem się na niekonformistyczną niedogodność, którą spowodowała. Bowiem teraz nie mogłem sypiać twarzą do ściany, co zawsze było moją ulubioną pozycją. Lecz po pewnym czasie nowość przestała być nowością, a pozostała tylko niedogodność. Wobec tego łóżko przesunąłem tu, a szafę na środek. Tym razem zmiana była radykalna. Bowiem szafa na środku pokoju to więcej niż nonkonformizm. To awangarda. Lecz po pewnym czasie. Ach, gdyby nie ten "pewien czas". Krótko mówiąc, szafa na środku pokoju przestała mi się wydawać czymś nowym i niezwykłym. Należało dokonać przełomu, powziąć zasadniczą decyzję. Jeżeli w określonych ramach, żadna zmiana nie jest możliwa, to należy wyjść poza te ramy całkowicie. Kiedy nie wystarcza nonkonformizm, kiedy nie skutkuje awangarda, należy dokonać rewolucji. Postanowiłem więc spać w szafie. Każdy - kto próbował spać w szafie na stojąco - wie, że taka niewygoda w ogóle zasnąć nie pozwala, nie mówiąc już o omdlewaniu stóp i o bólach kręgosłupa. Tak, to była właściwa decyzja. Sukces, pełne zwycięstwo. Bo tym razem nawet "pewien czas" okazał się bezsilny. Po pewnym czasie nie tylko nie przyzwyczaiłem się do zmiany, czyli zmiana pozostała zmianą, lecz przeciwnie, odczuwałem tę zmianę coraz silniej, ponieważ ból wzmagał się z upływem czasu. Wszystko byłoby jak najlepiej, gdyby nie moja wytrzymałość fizyczna, która okazała się ograniczona. Pewnej nocy nie wytrzymałem. Wyszedłem z szafy i położyłem się na łóżku. Spałem trzy doby. Po czym przesunąłem szafę pod ścianę, a stół na środek, bo szafa na środku mi przeszkadzała. Teraz znowu łóżko stoi tu, szafa tam, a między nimi stół.


Gdy dokucza mi nuda, wspominam czasy, kiedy byłem rewolucjonistą.

*

Gdy dokuczy wam nuda, wspomnijcie ten tekst, choć stanowczo odradzam spanie w szafie... ;)


Tymczasem...
Czas się zbierać, i tak jakoś nieskładnie to napisałam.
Jakoś wyszłam z wprawy! Należy mi się za to solidny opieprz!




Czy ktoś mnie w ogóle jeszcze czyta?


You say you want a revolution
Well you know
We all want to change the world
You tell me that it's evolution
Well you know
We all want to change the world
But when you talk about destruction
Don't you know that you can count me out
Don't you know it's gonna be all right
All right All right...

The Beatles - Revolution