środa, 15 maja 2013

pieprzeni poeci!


 ***

- Dlaczego właściwie próbowałaś się zabić? - zapytał nagle, kiedy siedzieliśmy na naszej ulubionej huśtawce.
- Ile można mówić, że nie chciałam się zabić?
- Pierdolenie! Też tak mówię wszystkim dookoła, a ja naprawdę chciałem się nie obudzić. Wszystko poszło nie w tę stronę.
- U mnie też - odparłam cicho.
- Opowiesz mi swoją historię? - spojrzał na mnie smutnymi oczami i nie umiałam odmówić.
- Wiesz... - zaczęłam - Są ludzie, którym ufasz i dla których mógłbyś zrobić wszystko. I ja właśnie miałam takich ludzi... Tylko pewnego dnia postanowili wszystko skomplikować i mnie pokochać. I nie wiedziałam, co mam zrobić z tą miłością. Wiedziałam jedynie, że nieważne jaką decyzję podejmę - skrzywdzę nią ludzi, na których bardzo mi zależy. Przez długi czas nic z tym nie robiłam, potem było coraz gorzej. Stwierdziłam, że najlepiej w tym wypadku będzie skrzywdzić samą siebie.
- To trochę tak jakbyś jechała piaszczystą drogą samochodem, a na przeciwko ciebie jechałby rowerzysta. Możesz robić wszystko - zwolnić, zatrzymać się - żeby tylko go nie okurzyć, a on i tak dostanie piaskiem po oczach. Z takich sytuacji nie da się wyjść nikomu nie robiąc krzywdy.
Spojrzałam na niego i poczułam się strasznie pusta. Tak okrutnie chciało mi się płakać. Siedzieć tutaj, na tej pieprzonej ławce i płakać, i krzyczeć w nieskończoność, że to wszystko zabrnęło za daleko. Że teraz nie ma już nic, czego można się chwycić i w co można uwierzyć. Bo ja już nie wierzę. Nie wierzę, że może być dobrze. Nie kiedy przeklęci poeci piszą o tobie pięciostrofowe wiersze.

Ten Uśmiech
***

„(...) człowiek może przekroczyć granicę śmierci, choć jego ciało jeszcze żyje. Krew jeszcze krąży, soki żołądkowe jeszcze trawią, ale psychicznie jesteś już martwy. I przeżyłeś samą śmierć. Na wszystko patrzysz jakby z grobu, beznamiętnie. (...) Nagle zauważasz, że przebaczyłeś wszystkim swoim krzywdzicielom, że odpuściłeś im całe zło, jakie ci wyrządzili. Obojętniejesz, niczego nie chcesz zmieniać, naprawiać, niczego ci nie żal. Powiedziałbym nawet, że to stan naturalnej równowagi. Teraz wytrącono mnie z niego i nie wiem, czy mam się cieszyć. Wrócą uczucia, namiętności - i te dobre, i te złe.”
- Aleksander Sołżenicyn, Oddział chorych na raka




Właściwie trudno się określić w takie dni. Przelotne, krótkie uśmiechy, dziwne myśli.
0 koncentracji.
0.


Właściwie to miałam potrzebę ściśle poetycką :C



kalkomania


za oknem rozkwitają parasolki
bezduszne myśli rozsadzają mi głowę

czy budzisz się ze snu kiedy umieram
poruszasz ręką kiedy tłukę blaszane garnki
zakręcasz w tę samą stronę na chodniku
i zaczynasz spacer od tej samej nogi

czy poczułeś zapach mojej skóry,
włosów, lakierowanych paznokci
na chwilę przed cichym dramatem

czy kiedy patrzę na ciebie czujesz na całym ciele
że mogę być jeśli zechcesz
a jeśli nie
to odejdę

i nie wiem,
nie wiem co robię i dlaczego nie krzyczę
smutne poranki uśmiechają się psychopatycznie

rozpadam się na kawałki jak chińska porcelana
zbierz mnie z podłogi,
ułóż mozaikę witraż lustro
nieważne

poskładaj mnie bo tak bardzo mi źle kiedy pada deszcz
a ja nie mogę tańczyć na ulicy

alyouidiot, 14.05.2013





Pieprzeni poeci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz