wtorek, 27 września 2011

wspomnienia są silniejsze.

Lać na dni parzyste. Mam dziś kiepski dzień. Może widać, może nie, sama nie wiem. Niby jest pięknie, kolorowo, a tak naprawdę wszystko rozpada się i już nie tworzy całości.

Dziś rozprawię się o wspomnieniach, ponieważ to one niszczą tak wielką część mojego życia. Wspomnienia, uprzedzenia, wszystko na tej samej półce, bo wiąże się albo z dzieciństwem, które było smutne i samotne, albo z miłościami, których już nie ma.
Nie wiem nawet jak mocno byś chciał zapomnieć, nigdy nie zapomnisz do końca. Zawsze będzie taka piosenka, która wszystko ci przypomni. Będziesz ją omijał z dala, nie słuchał jej nigdy z własnej woli. I kiedyś staniesz w kolejce w sklepie, na przystanku, w autobusie, gdzieś zupełnie nie wiadomo gdzie, i ją usłyszysz. Co wtedy? Łzy cisną ci się do oczu na sam tytuł, co dopiero kiedy to usłyszysz. I wszystko staje ci przed oczami. Najmniejsze szczegóły nieudanych miłości, ale jednocześnie tak pięknych chwil. Przez chwilę ogarnie cię bezradność, no bo co zrobić, tego już nie ma, a przecież było tak cudowne. A potem uświadamiasz sobie, że z jakiegoś powodu się rozpadło. I wpadasz w furię. Nie chcesz tego słyszeć, nie możesz tego słuchać, ale co? Uciekniesz ze sklepu, z przystanku, czy w środku drogi wysiądziesz z autobusu? Nie zrobisz nic. Nauczysz się nie słyszeć rzeczy, których nie chcesz.
A co zrobić z uprzedzeniami? Kiedy wiesz, jak niektóre rzeczy bardzo potrafią zniszczyć. Znasz konsekwencje, albo - co gorsze - sam jesteś konsekwencją. I nie masz zgody na to, żeby ktoś sobie niszczył życie, żeby ktoś cierpiał tak jak ty, chcesz ich ostrzec, ale oni nie słuchają. I właściwie nic nie możesz zdziałać, tylko patrzysz z boku jak realizuje się twój scenariusz w życiu kogoś innego, i jedyne co potrafisz, to współczuć. Masz wyrobioną tak dobrze zdolność empatii, że utrudnia ci to życie. Wszystko przeżywasz trzy razy mocniej, każdy upadek nawet najmniej znanych ci ludzi. Ale kim byś był bez tego? Bez twojej przeszłości, bez tego, co tak wiele cię nauczyło? Czy oby na pewno byś był tym samym człowiekiem, czy siedział teraz z kumplami w lesie i zalewał się w trupa? Wszystko do czegoś prowadzi, a jeśli zaczyna się tak wcześnie, musi czemuś służyć. Nawet jeśli codziennie tracisz nadzieję na to, że to w ogóle było potrzebne. Zapewniam ciebie i siebie, że było. Kiedyś się przekonamy, do czego, a może właśnie dziś, zmieniłeś komuś życie. Życie zmieniają najkrótsze momenty, najdelikatniejsze uśmiechy, najmniejsze gesty.

Jeśli komuś daję radość, spełniam się w tym. Tylko tak mogę przeżyć samotność, której nikt i nic już nigdy nie zamaże. Jeśli się kogoś zostawia, bez śladu, bez słowa, bez żadnego przepraszam, żałuję, to właściwie nie wiadomo co zrobić. No ej, tęsknić? Za czym? Nigdy się tego nie miało. Płakać? Po co? Tylko żeby wypełnić pustkę? Złościć się? Na kogo, skoro go nie ma? I pozostaje tylko żal, tylko uprzedzenie i ta żelazna zasada: Nigdy nie będę jak on.



muzyka

zapominam o marnych szczegółach
zwykle dających mi szczęście

rozgoryczona
z wrzaskiem zapisuję swoje życie
w blaszanych talerzach
kilku bębnach
przytłoczonych dźwiękach

koło mnie mężczyzna
z niskimi problemami
zrzeka się wolności

i mały chłopiec
w elektrycznym transie
opisuje swoje patologie

a z nami kobieta
wyzbywa się wszystkiego
jakby rozbierała się
na pustej ulicy

współgramy ze sobą
choć krzyczymy odrębnie

stapiamy się w całość

3.01.2010 (c)alyouidiot


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz