środa, 5 czerwca 2019

nie wiedziałam

nie wiedziałam


dreptałam bulwarem jak zazwyczaj
ledwo unosiłam stopy,
szurałam po ziemi w oczekiwaniu

nie wiem, na co czekałam,
ale czas dłużył się niemiłosiernie
aż zdobyłam pewność, że zaraz się skończy

w gardle dławiłam się płytkim oddechem,
klatkę piersiową uciskały demony
które myślałam, że odeszły
ale to złudna samotność

przez krótką chwilę nie wiedziałam, czy zdołam
pójść przed siebie i nie zawrócić

rano wstałam i wyglądałam na smutną,
dziewczyna na peronie rozmawiała przez telefon i zupełnie przypadkowo
słuchałam
wyciągała myśli z mojej głowy,
ubierała je w wulgarne wyrazy, miała na sobie
krótki czerwony top

choć była ósma, słońce wylewało się na ziemię
całym swoim żarem i niepokojem
czas się nie zatrzymał
(żałuję)
nie chcę znać minuty, w której to zrobi

mówiła dalej, że zaciśnie zęby i chociaż
to jej problem
to nie jej problem

mnie boli już szczęka,
tracę kontrolę nad każdym mięśniem,
zapadam się pod ciężarem stada nocnych mar

próbuję zachować spokój
chowam w rękawy każdą dręczącą myśl
one wracają, tulą się do mnie, szepcą do ucha:
to tylko przeszłość, czas który w sekundę
jednak przestał istnieć


wciąż za to działa, jak jakaś funkcja,
akumuluje co moment
każdy poprzedni moment
w moich tkankach

mają rację, rzecz bez znaczenia,
przecież to było i nie ma już tego
w żadnej cząstce nas

ale czy na pewno?

05.06.2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz